czwartek, 28 lipca 2016

Franciszek w Częstochowie

Szanowni Czytelnicy,

Ten wpis z pewnością będzie bardzo subiektywny i sentymentalny, więc od razu uprzedzam.
Dzisiaj miałem okazję uczestniczyć w czymś, co prawdopodobnie zdarza się raz w życiu. Wizyta Papieża Franciszka w Częstochowie! Początkowe 3 godziny czekania w kolejce do bramki wejściowej na sektory nieco mnie rozdrażniły, ale udowodniły także, że wszelkie służby traktują swoją pracę bardzo na serio i rzeczywiście chcą zapewnić wszystkim pielgrzymom bezpieczeństwo. Następne kilka godzin oczekiwania na Ojca świętego upływały w bardzo radosnej oraz modlitewnej atmosferze [dla mnie oznaczały także chwilę wytchnienia i nowe doświadczenie drzemki na błoniach jasnogórskich]. Gdy wreszcie nadszedł ten moment, gdy na telebimach pojawił się papamobile ruszający w stronę pielgrzymów była to chwila wspólnego i ogromnego uniesienia. Udało mi się ją nieco udokumentować na 2 filmikach, które wstawiałem na facebooka, ale nawet one nie oddają tego w pełni. Z Franciszka jadącego tym białym autem wręcz emanował spokój, zadowolenie oraz moc radości. Widać jak Papież raduje się ze spotkania z innymi! Móc spojrzeć mu w oczy w tak bliskiej odległości oraz ujrzeć uśmiech na jego twarzy to było coś, co zapamiętam na długo. Piękna modlitwa w ciszy przed obrazem jasnogórskiej Matki tylko dopełniła ten dobry początek. Msza święta [a piszę to jako zwolennik małych, wręcz kameralnych liturgii] była wspaniała. Piękna oprawa muzyczna, powaga, wgłębienie i zanurzenie się w ten święty czas, zarówno przez Celebransa, jak i wszystkich zgromadzonych. Cudowna homilia! Naprawdę Ojciec święty to jest światły człowiek, który potrafi ze swoim słowem dotrzeć do serca, a liczne oklaski [jakkolwiek niepożądane na Eucharystii] tylko to potwierdzają. Moment intymnej obecności Jezusa w trakcie Komunii świętej był niesamowity i przypomina mi zawsze, że w tym wszystkim ostatecznie chodzi o Boga. Uroczyste Te Deum powoli kończyło to rewelacyjne wydarzenie.
Franciszek pozdrawiający pielgrzymów na błoniach jasnogórskich.

Gdy Papież odlatywał do Krakowa, by dalej robić raban na ŚDM, ja jechałem autobusem do Blachowni i się zastanawiałem nad tym czego właśnie doświadczyłem. Bo to chyba o to chodzi w spotkaniu z drugim człowiekiem, aby się na chwilę zatrzymać, zastanowić, pomyśleć. Wspólnie cię cieszyć i dzielić dobrem. Ja to wszystko dzisiaj dostałem, dlatego drogi Znajomy, jeśli masz możliwość wzięcia udziału w jakimkolwiek wydarzeniu na tegorocznych Światowych Dniach Młodzieży zachęcam Cię do tego. Jestem przekonany, że wrócisz bogatszy, niż wtedy gdy wyruszałeś :)


Z wyrazami najwyższego szacunku,
Tymoteusz Pyda